poniedziałek, 29 marca 2021

Pomirki (A. Zbroja, Mireczek. Patoopowieść o moim ojcu)

 

Aleksandra Zbroja podjęła niebezpieczną grę z własną biografią. Niebezpieczną, bo w przypadku takich tematów jak alkoholizm ojca łatwo o szantaż emocjonalny. Na szczęście autorka unika tego typu mielizn – pisząc o sobie i swojej rodzinie proponuje nam jednocześnie bardzo dobrą prozę, bezkompromisową, szczerą, niekiedy brutalną, precyzyjną i daleką od szukania usprawiedliwień dla swojego bohatera. Ta ostatnia kwestia wydaje się szczególnie ważna. Aleksandra Zbroja przełamuje bowiem kulturowe tabu niemówienia źle o zmarłych i, symbolicznie żegnając się z wiecznie nieobecnym, pijanym, stanowiącym zagrożenie ojcem, opowiada o życiu z nim, jak o koszmarze, który był jej codziennością. To szczególnie ważny wymiar tej prozy – odwaga zmierzenia się z przeszłością, przyjrzenie się sobie w strachu, zagubieniu i wstydzie, jednocześnie unikanie użalania się nad sobą i odtworzenie całego procesu upadku jednostki, a potem rodziny. Ważne okazują się również kwestie formalne. Już tytuł sugeruje intrygujące zderzenie – zdrobnienie imienia, za którym metaforycznie idzie bagatelizowanie nałogu przez otoczenie, i patologia jako fundament opowieści i codzienności. Zbroja wydaje się również świadomie korzystać z różnych gatunków. Choć bazuje na autobiografizmie, to jednak to, co jednostkowe, bywa tutaj również indywidualne, a opowieść o zniszczonym przez alkohol mężczyźnie to zarazem historia niszczącego swoją córkę ojca i zawodzącego swoją matkę syna. Fragmenty bliskie dziennikowym zapiskom współistnieją z doskonałą, bo – powtórzę – precyzyjną w słowach prozą, a konstruowanie portretu własnego znajdzie się obok rekonstrukcji życiorysu ojca, ten zaś stanie się ciekawą impresją o życiu w PRL-u. To debiut prozatorski, który trzeba zauważyć, to głos, który warto wysłuchać. Z wielu powodów, ale przede wszystkim dlatego, że zniszczenie, które się dziedziczy po alkoholiku jako część własnej pamięci, nie jest tutaj usprawiedliwiane. Po przeczytaniu tej książki wiemy bowiem, że nie mamy obowiązku kochać ani wybaczać. Bardzo dobre.

 

Aleksandra Zbroja, Mireczek. Patoopowieść o moim ojcu, Wyd. Agora, Warszawa 2021.

czwartek, 25 marca 2021

Kilka ważnych pytań (B. Porter-Szücs, Całkiem zwyczajny kraj. Historia Polski bez martyrologii)

 

Opowieść o Polsce z perspektywy kogoś, kto dobrze zna kraj, ale jednak jest kimś z zewnątrz, to dobry pretekst do postawienia kilku ważnych pytań oraz do zwrócenia uwagi na kwestie, które niekoniecznie bywają dostrzegane przez polskiego odbiorcę. Tak właśnie jest w przypadku tej intrygującej publikacji. To, co wydaje się szczególnie ważne, a dla niektórych nawet prowokacyjne, zasugerowane zostaje w tytule. Oto nie tylko unieważnieniu ulega dość powszechne przekonanie o szczególności polskich doświadczeń, ale i wprost jest powiedziane, że to, co zwyczajne, uciekać będzie od martyrologii i, tego możemy się domyślać, zafałszowań z nią związanych. Autor rozpoczyna oprowadzanie czytelników od okresu rozbiorów, pokazując, że naród nie jest czymś statycznym, że o narodzie w przypadku Polski trudno wcześniej mówić i że współczesne rozumienie narodu to w przypadku polskim dopiero wiek XIX. Rozważania te czyta się, jak świetny esej historyczny, nie inaczej będzie w dalszej części wywodu. Porter-Szücs z oczywistych powodów musi selekcjonować przywoływane fakty i wątki, jednak wybór ten zdecydowanie się broni. Bardzo ciekawie rozrysowanym problemem jest pokazanie różnicy w postrzeganiu ofiar I oraz II wojny światowej. Mamy tu bowiem do czynienia, tak chyba można by ów wywód uprościć, z opozycją entuzjazmu, radości, wolności i zapomnienia z klęską, cierpieniem, złożeniem ofiary i walką o upamiętnienie. Kwestia ta to zresztą nie jedyne zasygnalizowanie, jak ważna dla historii okazuje się nie tylko pamięć, ale przede wszystkim to, kto próbuje pamiętać i jaki rodzaj pamięci jest propagowany. Ciekawe są rozważania dotyczące antysemityzmu oraz różnicy między antysemityzmem w krajach właściwie bez Żydów (łatwiej przyjmowana retoryka spiskowa) i w krajach, w których Żydzi stanowili znaczny procent społeczeństwa (skupienie się na praktycznym wymiarze retoryki nienawiści). Za ważne trzeba też uznać zwrócenie uwagi przez autora na dwa istotne przejawy buntu i walki, a mianowicie powstanie w getcie warszawskim oraz powstanie warszawskie. Interesującym punktem staje się również moment refleksji nad najnowszymi dziejami Polski. Porter-Szücs nie ukrywa, że wydawało się, iż tak gwałtownego zwrotu, jaki dokonał się za sprawą polityki Prawa i Sprawiedliwości, już nie będzie. Rekonstrukcja istniejących podziałów staje się pretekstem do zaakcentowania tego, że historia jest w ciągłym ruchu, podlega zmianie i przy całej swojej możliwej do opisania logice bywa nieprzewidywalna.

 

Brian Porter-Szücs, Całkiem zwyczajny kraj. Historia Polski bez martyrologii, przeł. Anna Dzierzgowska i Jan Dzierzgowski, Wyd. Filtry, Warszawa 2021.

wtorek, 23 marca 2021

Odkrywanie samotności (K. Tubylewicz, Samotny jak Szwed? O ludziach Północy, którzy lubią bywać sami, zdjęcia: D. Tubylewicz)

 

Książka Katarzyny Tubylewicz to nie tylko zbiór wartych uwagi rozmów o samotności, ale i bardzo ciekawa publikacja pod względem gatunkowym. Mamy bowiem do czynienia z podróżą w towarzystwie syna, fotografa. Dla wyprawy tej kluczowym porządkującym pojęciem jest samotność. To ona jest tematem rozmów autorki i to ją fotografuje Daniel Tubylewicz. W tym wspólnym artystycznym projekcie wyeksponowana zostaje rzecz niezwykle ważna, a mianowicie możliwość bycia razem i jednocześnie doświadczanie samotności, dzięki której prawdopodobne jest spotkanie z człowiekiem, z miejscem, z ważną refleksją o świecie. Działanie twórcze staje się więc byciem samemu, ale zarazem stawaniem się dla innych. Rozmowy o samotności i zdjęcia obrazujące samotność będą przecież służyć spotkaniu z czytelnikami. Warto zaznaczyć, że fotografie Daniela Tubylewicza nie są dodatkiem i uzupełnieniem. Należy je traktować jako równoprawną część tego dwugłosu. Zachwycają, są przemyślane, dobrze korespondują z tekstem. Książka ta to nie tylko zapis wspomnianej podróży oraz zbiór przeprowadzonych rozmów. To również świadectwo procesu stawania się – temu służą fragmentarycznie przedstawione zapiski z wyprawy, relacje z przygotowania do rozmów, informowanie o czasie. W efekcie myślenie o samotności poprzetykane jest spotykaniem się. Docenić trzeba partnerski charakter prezentowanych dialogów i doskonałe przygotowanie Katarzyny Tubylewicz. Bardzo ciekawy i dobrze zaplanowany jest dobór rozmówców. Mamy tu do czynienia z tymi, którzy z jakimś rodzajem samotności muszą się pogodzić, z tymi, którzy wybierają samotność, z tymi, którzy są nią zaskakiwani i z tymi, którzy towarzyszą innym w doświadczaniu samotności. To, co najważniejsze, i chyba kluczowe w opowieściach bohaterów książki, to zwrócenie uwagi na zwyczajność i procesualność tego stanu oraz zaakcentowanie wynikającej z samotności wagi spotkania z samym sobą. Szwedzka samotność okazuje się też rodzajem deklaracji wolności i potrzeby uważności dla świata, którego jesteśmy częścią. Warto.

 

Katarzyna Tubylewicz, Samotny jak Szwed? O ludziach Północy, którzy lubią bywać sami, zdjęcia: Daniel Tubylewicz, Wyd. Wielka Litera, Warszawa 2020.